Od pewnego czasu dostaję sygnały, że nowy systemem sprzedaży biletów KZK GOP jest nieudolny.
Postanowiłem opublikować dwie bardzo ciekawe wiadomości, które otrzymałem od mieszkańców.
Chciałabym naświetlić problem związany z automatami, w których można zakupić bilety KZK GOP (mowa tutaj o biletach na 3 miasta i więcej za 4,80 i ulgowych za 2,40). Od 1 lipca 2017 bilety zostały wycofane ze sprzedaży z kiosków i sklepów.
Obecnie takie bilety można zakupić wyłącznie u kierowcy i w automatach biletowych. I tutaj zaczynają się schody. W Tarnowskich Górach, które są dużym miastem, a teraz dostały zaszczytny tytuł UNESCO (podróżujących pewnie będzie jeszcze więcej, nie ma ani jednego automatu!). Pozostaje więc zakup u kierowcy. Jest to bardzo duże uniedogodnienie.
1. W godzinach szczytu podróżuje bardzo dużo osób i autobusy są opóźnione ze względu na kolejkę po bilety.
2. Osoby, które mają kartę ŚKUP (zakodowany bilet miesięczny) wchodzą do autobusu i zajmują miejsca, a osoba, która jeździ spontanicznie musi stać po bilet do kierowcy, więc miejsca siedzącego dla niej zabraknie
3. Kierowcy może zabraknąć biletów. Jest taki przepis, że jeśli kierowca nie sprzeda biletu, to mandat jest nienależny, ale sama podróż bez biletu wiąże się ze stresem. Nikt chyba nie chce, żeby podchodzili do niego kontrolerzy i słuchali wyjaśnień, podczas gdy normalnie chciał zapłacić i podróżować w wyznaczone miejsce.
4. Podróż z dziecięcym wózkiem lub większym bagażem. Niejednokrotnie się zdarza, że z wózkiem podróżuje samotna matka. Pierwszymi drzwiami do autobusu nie wejdzie, bo jest zbyt wąsko. Nie wyobrażam sobie, że ma wejść środkowymi, zostawić ten wózek i biec przez cały autobus do kierowcy, żeby kupić bilet. Dla mnie to największa paranoja.
5. Wymuszenie korzystania z karty ŚKUP. Wiem, że to ma popularyzować wspaniały system ŚKUP, ale nie każdy chce z niego korzystać. Ludzie często jeżdżą autobusem sporadycznie. Ja co prawda mam bilet miesięczny na karcie (nieszczęsnej karcie), ale żeby sobie pojechać dalej musiałabym mieć na tej karcie dodatkowo środki, poprzyciskać coś na tym dziwnym automacie w środku i zastanawiać się, czy faktycznie udało mi się kupić bilet, czy może nie. Osoby starsze przy takiej elektronice na pewno są zagubione.
W pierwszej połowie miesiąca kupiłem bilet jednodniowy za 16 złotych miałem dużo spraw do załatwienia na mieście, okazało się, że mam inny transport, bilet zostawiłem. Minęły dwa tygodnie, wróciłem znad morza i przekonany, że ów bilet posiadam na karcie zaplanowałem sobie podróż.
Przed wyjazdem jeszcze sprawdziłem na portalu czy na karcie mam ten bilet jednodniowy, jednak takiej informacji tam nie można znaleźć, jedynie potwierdzenie zakupu. No dobrze idę do tego autobusu, na postoju próbuję odbić kartę, lecz z kasownika złowieszczo wyświetla się napis nieczynne.
Pewien tego, że ten bilet posiadam wyruszam w trasę wpatrzony w złowieszczy kasownik, spoglądam w prawo, ten pan się na mnie dziwnie patrzy, czy aby na pewno to nie kobuch? Złowieszczy dreszcz przeszył moje umęczone ciało. Odżył! Kasownik działa, przykładam kartę, błąd, jeden raz, drugi…
Nacisnąwszy przycisk wyboru biletu, przyłożyłem kartę… czerwień kasownika zamigotała złowieszczo niczym łopoczące flagi ZSRR na gruzach Berlina. Czy to na pewno nie kobuch?
Wysiadłszy na następnym przystanku, w mieścinie opuszczonej przez zarząd KZK GOP zacząłem zdawać sobie sprawę, że jednodniowego biletu ze święcą tu szukać…
Tonący brzytwy się chwyta… tak było i tym razem. Wbrew niepochlebnym recenzjom postanowiłem ściągnąć aplikację ŚKUP NFC na androida. Nie działa, jedynym plusem tej aplikacji jest to, że nie zrobiła z mojego smartfona bricka.
Pozostawiony sam sobie postanowiłem kupić dwa bilety za 3,20 i 3,80 innej możliwości nie było, bo na co plebsowi bilet? Niech kupują przez internet trzy godziny wcześniej. Pisząc to słyszę z tyłu głowy niosący się echem slogan Inicja…. eee, Platformy Obywatelskiej. By żyło się lepiej… wszystkim!
Checkpoint! Dworzec MZKP, wchodzę do siedziby naszych dobrodziejów ze ŚKUP’u i tam biedna pani była w stanie sprawdzić tyle co ja…. Trzasnąłem drzwiami. I weź tu kochaj ludzi.